wtorek, 26 października 2021
Wojna Krwi: Wiedźmińskie Opowieści (PC, Xbox One, PlayStation 4, Android, Nintendo Switch, iOS) Recenzja. Gwint, wszędzie ten Gwint.
Świat ogarnęło “Gwintowe” szaleństwo zaraz po premierze Wiedźmina 3.
Coś co było ciekawym dodatkiem do gry stało się grą online w którą zagrywa się ogromna ilość graczy na całym świecie niczym w znanego nam Heartsone’a.
Więc nasuwa się pytanie, czy jest na rynku jeszcze miejsce na połączenie ukochanej karcianki z grą fabularną w której Wiedźmin jest tylko w tytule a my mamy realny wpływ na wydarzenia ,które się w niej dzieją?
Czy może jednak powoli dochodzi do zmęczenia materiału w stylu “co za dużo to niezdrowo”?
Wojna Krwi: Wiedźmińskie Opowieści to gra z gatunku RPG jak i CCG ,która wrzuca nas w świat znany z książek Andrzeja Sapkowskiego I prowadzi na całkowicie nową przygodę wraz z bohaterami napewno znanymi osobom czytającym książki.
Świat stoi na skraju wielkiego kryzysu i wojny pomiędzy Imperium Nilfgaardu a księstwami północy.
Sama wizja ,że może nastąpić najazd “czarnych” (tak określane jest też imperium) sprawia ,że Meve, nasza główna bohaterka a zarazem królowa, nie może pozostać bierna i postanawia działać wybierając się w podróż pełną niebezpieczeństw, spalonych wiosek, chaosu, zniszczenia, intryg oraz moralnych wyborów ,które nie pozostaną bez znaczenia i odcisnął swoje piętno nie tylko na niej i jej towarzyszach ale także na nas.
Na pierwszy rzut oka historia wydaje się dość prosta i taka ,którą ograliśmy już miliony razy, dwie strony walcza ze soba a my jako osoba u władzy jednej z nich musimy pokonać tą drugą.
Jednak Wojna Krwi podchodzi do tego zagadnienia w dość ciekawy i świeży sposób od samego początku wrzucając zwrot akcji za zwrotem akcji.
“Zdrajcy są wszędzie, nikomu nie można ufać”
Po pierwszej godzinie rozgrywki już wiemy ,że tak naprawdę nie możemy nikomu ufać a wszyscy czekają na to byśmy popełnili jakiś błąd.
I ja taki błąd właśnie popełniłem otóż nie zerknąłem czy są rzeczy ,które możemy przegapić lub sobie zablokować w trakcie pięciu długich “aktów”.
Zaczynam od tego bo jest to coś co chyba wkurzyło mnie do granic możliwości i żałuje ,że nie przeczytałem nic o tej grze wcześniej.
I ja wiem ,że wielu z was na pewno będzie bronić twórców i takiego zabiegu jednak w moim odczuciu nie powinienem musieć patrzeć na solucje czy poradniki przed kupnem gry i spoilerować sobie cokolwiek bo “a nóż” będa rzeczy ,które zostaną zablokowane.
Mianowicie, w każdym akcie mamy do zebrania pewną ilość skrzyń ze skarbami, oczywiście jest to opcjonalne ale dodaje uroku grze, i wszystko byłoby z tym w porządku gdyby nie fakt, że musimy podejmować konkretne decyzje lub po prostu wiedzieć co zrobić by dostać mapę z zaznaczonym skarbem, który po dojechaniu na miejsce odblokowuje nam opcje wykopania skarbu.
Dla przykładu w akcie pierwszym mamy skarb przy wodospadzie, ale żeby uzyskać mapę z nim powinniśmy puścić wolno bandytów bo tylko w ten sposób ją dostaniemy.
Jeśli wczujemy się w rolę władcy ziem które są właśnie plądrowane i dewastowane przez bandytów logicznym zachowaniem będzie ukaranie bądź wtrącenie ich do lochu co zablokuje nam skarb.
Powiecie “ok, ale można się cofnąć jeśli pominie się skarb” i będziecie mieli racje, po przejściu gry można się “cofnąć” do poprzednich aktów zebrać skarby jednak jeśli cofniemy się do jakiegokolwiek z nich to cały progress w kolejnych zostaje skasowany i musimy całe rozegrać od nowa więc równie dobrze możemy zacząć grać od początku.
Mnie to spotkało na końcu pierwszej mapy na ,której starałem się zrobić wszystko bo naprawdę wciągnęła mnie gra, ale gdy po 4 godzinach zobaczyłem ,że albo zacznę grę od nowa albo kompletnie pomine skrzynki po prostu złość wygrała i na parę dni gre odstawiłem, bo zostałem “ukarany” za wczucie się w grę
“Do boju!”
Teraz możemy przejść do głównej części czyli samej rozgrywki, czystego gameplay’u ,który w założeniu nie mógł się nie udać bo przecież wystarczy przenieść gwinta z Wiedźmina 3 i pyk oto gra gotowa.
I tutaj muszę studio pochwalić bo nie tylko oddaje ducha tej gry karcianej ale dodali też swoje czasem większe czasem mniejsze elementy ,które sprawiają ,że człowiek zakochuje się w niej od nowa.
Na początku mamy do dyspozycji tylko kilka jednostek w naszym karcianym arsenale, niemniej jednak to te jednostki będą nam służyły przez praktycznie całą przygodę.
Fakt, im dłużej gramy i ulepszamy obóz (o tym za chwilę) uzyskujemy dostęp do nowych kart, postaci czy też czarów jednak na poziomie trudności na ,którym ja grałem (Normal) wypadają one słabo przy np. Kosynierach ,których mamy od samego początku i dzięki ,którym praktycznie udało mi się całą grę przejść.
Więc coś co przez pierwsze parę godzin będzie dla nas ekscytujące później stanie się niestety nudne, monotonne i momentami drażniące.
Wspomniałem o ulepszaniu obozu, czyli naszego miejsca dowodzenia gdzie możemy przebudowywać naszą talie, rozmawiać w karczmie z innymi postaciami i nawet dawać sobie buffy to prędkości poruszania się na mapie.
Całość wygląda jak z “Heroes 3” co akurat przypadło mi do gustu i to porównanie dobrze oddaje klimat obóz jak i samego poruszania się po mapie.
“Miliony znaczników i chyba zaczynam się nudzić”
Mamy zawsze dwie drogi lub dwa style gry ,które możemy sobie wybrać i w zależności od nich tytuł będzie krótki ale nie aż tak nudny lub długi i rozciągnięty a co za tym idzie powtarzalny i mdły.
Mam na myśli tutaj pójście prosto do celu lub zabawę w “czyszczenie” mapy z miliona znaczników znajdujących się na niej.
I nie jest to żart mówiąc miliona, po prostu ogrom potrafi przytłoczyć i sprawić ,że nie chcemy już dłużej sie w nie bawić a iść prosto do celu.
Ja podczas mojego przejścia (które znajduje się w całości na youtube) starałem się czyścić każdą mapę, walczyć z każdym i każdą zagadkę rozwiązać czego żałuję bo na wysokości aktu trzeciego dopadło mnie wypalenie.
Odkrywałem tereny, znowu milion rzeczy z ciągle podobną talią sprawiało ,że miałem dość i każda bitwa była podobna do siebie.
Nawet zagadki, gdzie mamy już dla nas przygotowaną talie ,które z początku były cudowne i myślałem ,że nie będę miał ich dosyć stały się elementem ,który gdy się pojawiał miałem ochotę poddać walkę.
Jednak jeśli bym to zrobił to gra cofnęłaby mnie kawałek mniejszy bądź większy do tyłu, a niedajborze zagadka jest fabularna, wtedy cała naprzód albo stoimy w miejscu.
Jeśli chodzi o stanie w miejscu miałem faktycznie trzy takie momenty:
-Walka z Nekkerami w Akcie drugim (Ciągłe ich spamowanie momentami było tak nie fair ,że miałem ochotę się poddać)
- Krwawa Pani w Akcie czwartym (wyparłem z pamięci)
Oraz “Zamek w Rivi” bo on posłuży do wyjaśnienia problemu.
Są to momenty ,które wymuszają na nas nagle, bez zapowiedzi i ostrzeżenia kompletną zmianę naszej talii tylko pod tą jedną konkretną bitwę mając na uwadze strategie ,którymi posługuje się przeciwnik.
Co za tym idzie, nie jesteśmy na nie w żaden sposób gotowi, dostajemy łomot, cofamy się, zmieniamy talie, dostajemy łomot i tak oto metodą prób i błędów bądź internetowych solucji będziemy w stanie pokonać te etapy.
Patrzyłem na wielu forach i portalach i w szczególności walka na zamku stała się synonimem miejsca w ,którym można utknąć i znienawidzić całą grę, a szkoda.
“Gdy opadnie kurz”
Jednak czy wszystkie powyższe wady sprawiły ,że źle się bawiłem?
Nie zupełnie.
W momencie w ,którym postanowiłem kompletnie zapomnieć o skrzynkach przeszedł mi gniew na twórców, bo “nie obchodziło mnie to” czy je zbiorę czy nie.
A fabuła sama w sobie potrafi trzymać nas w napięciu i zachęcać do dalszego grania i to właśnie fabuła jest najmocniejszym elementem całości, to ona jest spoiwem trzymającym gracza przez te wszystkie godziny z padem w ręce przed ekranem telewizora.
Gdyby nie ona ta gra dostałaby ode mnie jeszcze gorszą notę bo bez fabuły jest po prostu nudna, sztucznie wydłużona znajdźkami i po prostu poniżej oczekiwań.
Nie można jej nawet nazwać wiedźmińską opowieścią bo samego wiedźmina Geralta czy Jaskra mamy dosłownie na jedną ,krótką bitwę i tyle ich widzieliśmy.
Podsumowując, jeśli ktoś jest zapalonym fanem “Redsów” czy “Wiedźmina” to będzie kochał tą grę, postawi jej też pewnie ołtarz a mnie spali na stosie.
Z drugiej strony jeśli ktoś tak jak ja, po prostu lubi uniwersum, czytał książki i chciałby sobie pograć w gwinta z nową historią to dojdzie do tych samych konkluzji co ja czyli ,że gra jest troche poniżej oczekiwań ale z całkiem przyjemną historią i warta 19.99zł ,które zapłaciłem.
Plusy:
+ Fabuła
+ Grafika
+ Cena
Minusy:
- monotonna
- sztucznie wydłużona znajdźkami
- powtarzalna
- musimy wiedzieć wcześniej czego szukać i co robić ,żeby nie zablokować sobie skrzynek
- Geralt jest w niej przez jedna nic nie znaczącą bitwę
- nagłe zakończenie
- Talia początkowa jest najlepsza, nie trzeba prawie nic robić z nią
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz