środa, 7 grudnia 2022

Cyberpunk 2077 (PC/PS4/PS5/NS/XS/XOne) - Night City w rytmie Johnniego

 



RECENZJA - Cyberpunk 2077

Czy jest napewno taki zły i niegrywalny jak go malują?

O grze Cyberpunk 2077 słyszał chyba każdy na świecie, a przynajmniej każdy gracz.
Nie trzeba bło śledzić świata gier by najpierw widzieć cały hype jaki tytuł stworzył wokół siebie i potem jego rycły upadek.
Jednak to co wydarzyło się z premierą, całą kontrowersje czy też stan w jakim została wypuszczona zostawmy na chwilę za nami.
Minęły już prawie dwa lata od premiery, CD Projekt Red wydał sporą ilość patchy więc czy teraz jest to gra ,która jest warta uwagi czy jednak dalej powinniśmy ją omijać szerokim łukiem.

/ Grę w całości ogrywałem na konsoli Xbox Series X (Patch 1.52). Nie sprawdzałem gry na starszej generacji. /

Odpowiadając na pytanie czy jest warta uwagi niestety nie ma tutaj chyba jednoznacznej odpowiedzi. Prawde mówiąc skończyłem tytuł niecałe 30 minut temu i mam wiele mieszanych uczuć bo z jednej strony były elementy dobre, takie które sprawiły mi radość i grę chętnie bym polecił znajomym jednak z drugiej strony nie było ich aż tak wiele i często zostały przyćmione przez te gorsze rzeczy, przez “nijakość”, czułem się przez większość czasu  jakbym grał w “coś” co jest czymś bliżej nieokreślonym.
To jest dobre sformułowanie, bo dokładnie taka jest ta gra, jest “czymś”, jest jednym z tych tytułow ,które przejdziemy i zapomnimy a przecież nie tak miało być.
Jednak zacznijmy od początku, czyli od stworzenia naszej postaci, naszego własnego “V”.
Kreator postaci jest naprawde rozbudowany, jeśli ktoś lubi tworzyć samego siebie żeby bardziej wczuć się w klimat lub ma swojego OC (Original character) to z pewnością uda mu się go tutaj stworzyć.
Tak, jest rozmiar biustu oraz genitaliów do wyboru ale dość okrojony to po pierwsze a po drugie czułem jakby był wrzucony na siłe poto żeby zszokować graczy, żeby były hashtagi na twitterze ,że coś takiego jest. Szczególnie ,że rozmiar “przyrządów” naszego bohatera lub bohaterki nie ma znaczenia i na nic nie wpływa.
Podobnie czuje teraz po skończeniu gry ,że cały kreator jest dobrym dodatkiem ale gdyby go nie było nie odczułbym żadnej różnicy gdyż naszą postać widzimy tylko w menu podczas wyboru broni/ubrań, w lustrze oraz w ostatniej cutscence.
Jest to bardzo zbliżone pod tym względem do Fallouta czy też Skyrim.

Po stworzeniu postaci stajemy przed pierwszym arcy trudnym wyborem, gdzie chcemy zaczac grę czy jako Nomad, Corpo czy Street Kid.
I znowu wybór dający iluzję innego stylu grania, innej historii a tak na prawde niezależnie co wybierzemy to po pierwszych 30 minutach i tak wylądujemy z Jacki’em i skrypt pójdzie dalej jak gdyby nigdy nic, jakbyśmy nigdy żadnego wyboru nie podjęli.
Fakt, w trakcie rozmów w dalszej części gry możemy odezwać się jak postać danej klasy np. jako street kid mamy bardziej uliczne odzywki, jednak nie zmienia to za bardzo wyniku całej konwersacji a często jest zrzucone do “niebieskiego” dialogu czyli pobocznego.
Czy jest to stracona szansa na rozne podejścia do gameplay’u? Tak, zdecydowanie tak i uważam ,że lepiej byłoby wrzucić gracza w tytuł bez tego wyboru bo jest jednak pewne odczucie bycia oszukanym gdy chcemy spróbować nowej drogi a dosłownie po chwili wszystko jest identyczne. Szkoda.

Wracając, do miasta to zostajemy wrzuceni do Amerykańskiego “Night City”.
Miejsca tak jak tytuł gry nam mówie iście cyberpunkowe a mi kojarzącego się z troche z takimi produkcjami jak np słynna Akira wyreżyserowana przez Katushiro Otomo.
Jestem wielkim fanem takich klimatów więc poczułem się troche jak w domu przechadzając się po tym z jednej stronym brudnym, skorumpowanym mieście a z drugiej strony czystym korporacyjnym.
Sama mapa podzielona jest na dzielnice więc właśnie znajdziemy dystrykty takie jak Chinatown, typowe przedmieścia, slumsy, dzielnice mieszkalną z wierzowcami etc. więc doświadczymy różnorodności i po otoczeniu będziemy mogli stwierdzić bez problemu gdzie się znajdujemy.
Co do historii ,którą przyjdzie nam rozegrać to jest dość prosta i uczciwie mówiąc bardzo przewidywalna czasami aż do bólu.
Jesteśmy jedynymi świadkami przestępstwa ,który zmienił porządek sił u szczytu korporacji, dowiadujemy się że nie zostało nam wiele czasu z powodu specjalnego czipu w naszej głowie ,który nas zabija (pisze ogólnie bo jednak nie chce spoilerować wszystkiego) a co za tym idzie wyruszamy w podróż by uratować samych siebie i sprawić by ludzie na szczycie poznali prawde o zbrodni.
Czasami takie proste scenariusze okazują się naprawde świetne, ale nie stety tutaj odwzwierciedla on wszystko w tej grze, czyli oklepane oraz nijakie.
Jeśli już wspominam o fabule to muszę wspomnieć nie tylko o tym ,że im głębiej w las tym jest gorzej ale też o jej długości bo to było dla mnie ogromne zaskoczenie i nie ukrywam zawód.


Grając myślałem a raczej liczyłem ,że spędze wiele godzin w Night City, że przecież kupuje w grze mieszkania by w nim żyć i jakie było moje zaskoczenie gdy około 13-14 godziny rozgrywki dostałem komunikat o punkcie bez powrotu.
Sprawdziłem w google, faktycznie, ostatnia misja.
Ale przecież ani nie rushowałem gry, robiłem side questy, ponad połowe cybernetycznych psycholi ściągnąłem, kupowałem mieszkania, generalnie robiłem dużo rzeczy pobocznych by właśnie odwlec ten moment a tutaj taka niespodzianka.
Powiedziałem sobie wtedy ,że ta misja może poczekać i rozpocząłem przygode z misjami pobocznymi i tutaj dopadło mnie kilka rzeczy o których zacząłem coraz intensywniej myślec odkąd pojawił mi sie napis o ostatniej misji.
Gdzie ten content?
Może to moje spaczenie po graniu ostatnimi czasy po wiele godzin w Elden Ringa, Tales of Arise czy Yakuze ale to pytanie zaczeło się pojawiać coraz częściej.
Szczegolnie gdy misje poboczne były na zasadzie dojedź w dane miejsce “Koniec”, dojedź w miejsce misji wsiądź w auto “Koniec, brawo masz auto”, zabij kogoś “koniec” czy też o to jest broń super skończyłeś side questa.
Praktycznie bezsensowne zapychacze czasu.
Było kilka jak np misje Rogue czy Panam ,ktore trwały dłużej ale to dlatego ,że od tego czy je robimy zależy też kto nam pomaga w ostatniej misji i jaki mamy wybór, wszystkie pozostałe były zapchaj dziurami.
Nie mówiąc o znajdzkach jak np. Karty Tarota.
Ja rozumiem wiele ale blokowanie dwóch ostatnich kart albo raczej chowanie ich w ostatniej misji bez uprzedzenia (gdzie wszystkie inne były cały czas na mapie) jest dość słabym zagraniem.
Gdyby nie to że byłem wkurzony ,że dwóch mi brakuje i użyłem internetu żeby sie dowiedzieć gdzie są (jedna pojawia się po walce z ostatnim bossem i bardzo łatwo ją pominąć) to nigdy bym na nie nie wpadł.

Główny wątek fabularny tak samo, z jednej strony mamy to ,że jesteśmy świadkami zbrodni, że zostało nam niewiele czasu bo umieramy ale nigdzie przez całą gre nie odczułem ,że to moja główna misja, że faktycznie jest to istotne, nie związałem się z nikim z żadną z postaci pod względem emocjonalnym by obchodziły mnie ich losy.
To czy ktoś umierał czy też nie, nie wpłynęło kompletnie na mnie.
Rzeczy dzieją się i dla gracza nie mają one znaczenia, jakby brakowało misji, może dialogów, czegokolwiek co sprawiłoby że obchodzi nas los głównego bohatera.
Te misje poboczne jak np kupno płyt zespołu “Samurai” od Johniego, czy szukanie grobu (nie moge powiedzieć nic wiecej bo spoiler) powinny być w głównym wątku fabularnym, a teraz tak myslę ,że poto by dac cokolwiek do robienia to pocięto go bo nie było pomyłu na inne rzeczy.
Jest to ostra krytyka, ale ukrywanie dość kluczowych motywacji bohaterów w wątkach pobocznych jest słabe, szczególnie ,że większość graczy ich nie robi i ,że fabuła bez nich jest na prawdę bardzo krótka.

No dobrze, a co z tym gameplayem zapytacie, z bugami czy na prawde jest to wszystko tak bardzo niegrywalne? I odpowiadając szczerze nie, nie aż chociaż po prawie dwóch latach od wydania liczyłem na coś więcej.
Jeśli chodzi o BUGI to podzielmy sobie je na dwie kategorie, pierwszą w której znajdą sie te przez ,które albo nie jesteśmy w stanie wykonać misji albo nam ją psują i drugą gdzie mamy te nie wpływające na gracza ale niszczące immersje.

Tych pierwszych napotakłem łącznie cztery na szczęscie reload zapisanego stanu gry nie był tak bolesny bo gra ma autosave, quicksave oraz ja sam często manualnie na dwóch różnych slotach zapisywałem.
Dwókrotnie miała miejsce sytuacja gdzie musiałem użyć komputera w grze by znaleźć w nim maila z informacją czy też obejżeć film z morderstwa i nie stety po podłączeniu się do niego pustka, nic, nic sie nie pojawiało. Wczytanie save problem rozwiązało.
Raz w trakcie misji pościgowej dobiłem do innego samochodu (o jeździe będzie osobnym paragraf) i nagle w miejscu silnika pojawiła się barierka przez środek mojego pojazdu blokująca jazde do przodu, postać ,którą goniłem uciekła ale znowu reload pomógł.
Ostatni był w stylu tych ,których sie spodziewałem nie pojawił się cały dialog podczas jednej z misji przez co nie mogłem jej kontynuować ale znowu wczytanie i po problemie.

Te drugie zaś zdarzały się conajmniej z częstotliwością raz na około 45 minut.
NPC przechodzący przez tekstury, utykający w teksturach lub od kolan w góre na ulicy a reszta pod nią.
T-pose w paru miejscach postaci związanych z główną czy poboczną misją.
W pewnym momencie na ekranie pojawił się czarny pasek ale tylko podczas chodzenia na szczęscie po godzinie zniknął.
No moge tak dalej wymieniać i nie jest to dobre gdy po takim czasie moge powiedzieć ,że jest to gra z bugami większymi niż AC: Unity  (Na premiere mialem łącznie 2 bugi, po 3 latach jak wróciłem żadnego. Opinia z mojego własnego doświadczenia)

Jednak mimo tego takie rzeczy jak chodzenie po mieście, czy to jak broń zachowuje się podczas strzelania oraz ich różnorodność były przyjemne zrobione. Tak samo z ubraniami ,które przyjdzie nam założyć, może niektóre są śmieszne i dziwne ale czułem że własnie takie tutaj pasują do klimatu.
Celowo powiedziałe chodzenie a raczej powinienem powiedziec bieganie bo w ten sposób w większości poruszałem się po mieście, tak używałem też szybkiej podroży jaką dają nam specjalne punkty rozsiane po mapie ale jazdy autem unikałem jak ognia chyba ze juz na prawde musiałem.
Jadąc autem w pierwszej czy w trzeciej osobie czułem się jakbym prowadził dziwny samochodzik na sterowanie ,ktory ciągle jedzie po mokrej nawierzchni.
Wszystko było nienaturalne, brakowało płynności i sprawiało ,że jazda to była męczarnia a nie fajny sposób przemieszczania się.
Dodatkowym problemem przynajmniej dla mnie podczas jazdy była mini mapa ,która wszystkie cechy ma identyczne jak w Wiedzminie 3.
Nie było by w tym nic złego gdyby nie to ,że jest dośc mała, kropki zaznaczające droge średnio intuicyjne i częściej zanim sie obejrzałem przejechałem dany zakręt czy też pojechałem źle.
Na domiar złego, jeśli zaznaczamy sobie na mapie np. karty Tarota, to droge do nich pokazują ciemnoniebieskie kropki (jasne żółte z questu dalej zostają nie można ich usunąć) i wszystko było by fajnie gdyby nie to że mapa ma ciemno niebieskie odcienie więc tym bardziej trzeba wpatrywać sie w nią zamiast podziwiać miasto, chłonąć klimat.
To nie takie trudne zrobić dobrze mape lub dać opcje np pokazania drogi którą mamy jechać na drodze właśnie w futurystyczny sposób.
Bo ta mapa przy szybkiej jeździe po prostu się nie sprawdza.

Jako ,że gra jest z gatunku RPG to mamy do dyspozycji dość rozbudowany system ulepszeń postaci podzielony na główne umiejętności a po kliknięciu w nie na “perki” czyli pasywne dodatki.
Jest ich na prawde mnóstwo i jakikolwiek build postaci nie chcielibyśmy zrobić to napewno będziemy mogli jednak po 10 godzinach gry i starannym dobieraniu wszystkiego oraz czytaniu by nic nie zepsuć zdałem sobie sprawe ,że na poziomie normal na którym gram, te “perki” nie mają aż tak dużego znaczenia jak myślałem i w każdej chwili i tak moge je zresetować, a co za tym idzie moge zbudować postać prawie od nowa w dowolnym momencie w zależności od sytuacji.
Ja wiem, wielu osobą się to może spodobać, dla mnie jednak to zabiera troche tej powagi i ważności gdy wybieramy atrybuty w tego typu grze gdzie liczy sie imersja.
Dodatkowo możemy modyfikować u specjalnych lekarzy i kupować cybernetyczne części ciała jednak są one na tyle drogie ,że jedyne które sam dałem to najtansze żeby uzyskać achievement za nie.
Jednak jeśli ktoś szedłby tą ścieżką to napewno mu się ten system spodoba.

Podsumowując, gra nie powala.
Nawet gdy nie weźmiemy pod uwagę bugów, to monotonność i uczucie wyciętego lub niedokończonego contentu napewno obniży nam chęć odpalenia gry po raz kolejny.
Gra jest po prostu nijaka, bez wyrazu. Mimo kilku aspektów czy dialogów ,które był genialne ta nijakość przyćmiewa całą reszte.
A szkoda, bo widać ,że gra mogła być dużo lepsza gdyby tylko posiedziała jeszcze w przysłowiowym piekarniku.


Ostateczna ocena to 3.5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz