Jeśli miałbym przedstawić w jednym zdaniu czym jest Code Vein to powiedziałbym “Dobry Souls-like w stylu Anime”. I tutaj mógłbym zakończyć całą recenzje jednak Code Vein mimo wszystko stara się chociaż troche wyrożnic, zrobić kilka rzeczy inaczej takich jak post-apokaliptyczny świat do ,którego jesteśmy wrzuceni, sposób narracji oraz fabuła rodem z anime czy też fakt ,że dostajemy do naszej dyspozycji kompana przez co nigdy nie walczymy sami.
Te wszystkie elementy sprawiają ,że jednak tytuł ma wystarczająco swojego własnego “ja” by go spróbować i wejść do świata frustracji.
Tak, powiedziałem frustracji bo gry Soulslike takie właśnie są, niech pierwszy rzuci kamień ten kto nie chciał cisnąć padem przez okno grając np. w Elden Ringa (godskin duo dalej cie nienawidze).
Jeden za wszystkich i wszyscy za jednego
Jak przystało na grę w stylu anime Code Vein zdecydowanie posiada fabułę wystarczająco ciekawą by wejść z ciekawością jak im pewną dozą lęku przed nieznanym w ten brutalny post-apokaliptyczny świat.
Dodatkową zachętą jeszcze przed pierwszym pojawieniem się nas w tym świecie jest kreator postaci, może nie tak rozbudowanych jak w Simsach ale wystarczający by móc stworzyć postać ,która zwiększy naszą imersje co dla niektórych graczy w tym też dla mnie jest ważnym elementem.
Gdy już mamy naszego protagonistę gotowego, zostajemy wrzuceni i budzimy się w świecie post-apo (który miejscami przypomina lokacje z takich gier jak Scarlet Nexus) gdzie jesteśmy nieumarłym upiorem (z ang. Undead Revenant) ,który nie tylko żywi się krwią ale jako jedyny potrafi przywracać do życia drzewa dające nam ją. Bo przecież nie mogło zabraknąć w takim świecie surowca ,który się kończy ale my jako super protag jesteśmy jego zbawieniem prawda?
Całość fabuły zajmie nam około 28-31 godzin, a sposób jej prowadzenia mimo że momentami jest dziwny i balansuje na granicy śmieszności potrafi wciągnąć.
Szczególnie gdy weźmiemy pod uwagę fakt ,że od początku pojawiają się dość ciekawe tajemnice oraz sekrety tego świata ,które w miarę gry zostają nam ujawnione, więc innymi słowy aż chce się wiedzieć co jest dalej.
Dla niektórych problemem może być fakt, że czasami idzie zgubić się w gameplayu i zapomnieć ,że fabyła istnieje. Podczas biegania po lokacjach, odkrywaniu każdego skrawka mapy i zabijaniu pozostałych nieumarłych możemy wsiąknąć tak ,że gdy już dotrzemy do bossa ,który najczęściej lokacje kończy nie pamiętamy w sumie o co nam chodziło. Ja osobiście miałem tak tylko jeden raz ale byłem tak skupiony na eksploracji i farmieniu przed bossem z ,którym sie męczyłem ,że uznałem ,że mnie w tym momencie fabuła nie obchodzi a zabicie tego jednego wrednego bossa. (celowo nie pisze imienia by uniknąć spoilerów)
Ale no właśnie czy to źle ,że możemy się czasem tak skupić na czystej grze? Myślę ,że nie a gdy zapomnimy co robimy zawsze są nasi kompani ,którzy chętnie nam przypomną.
Zweihander i do przodu?
Jeśli już jesteśmy przy gameplayu to jest to dobra pora by wspomnieć o systemie walki, który w każdej grze typu souls-like jest bardzo ważny i gdy jest źle wykonany to nieważne jaka była by dobra historia po prostu źle nam się gra.
W Code Vein na szczęście tego problemu nie ma i gracze gier od FromSoftware odnajdą się tutaj jak we własnym domu. Brnąć przez kolejnych wrogów musimy uważać, patrzeć na naszą staminę ale też i możemy przebiec obok nich.
W odróżnieniu od Soulsów tutaj mamy system "Gift" czyli darów ,które możemy zmieniać w locie, innymi słowy nie mamy jednej klasy postaci do ,której jesteśmy przypisani za to możemy zmieniać ją kiedy chcemy, co sprawia ,że nasze statystyki również się zmieniają.
Tak dokładnie, tutaj nie rozdzielamy punktów po każdym poziomie ,który osiągamy; gra robi to automatycznie i dostosowuje je do "daru" ,który wybraliśmy lub na jaki zmienimy.
To sprawia ,że podczas jednej walki możemy wchodząc w nią być postacią walczącą na dystans używającą karabinu, a gdy sytuacja się zmienić ubrać dar berserkera i niezawodny "zweihander" (jedna z, jeśli nie najlepsza broń) i dokończyć walkę w staromodnym zwarciu twarzą w twarz.
Dodatkowo każdy dar ma również swój zestaw umiejętności ,które możemy zmieniać, rozbudowywać, wzmacniać a więc robić co chcemy i podejść do każdej walki jak chcemy.
Świetnie brzmi to na papierze prawda? W praktyce czuje ,że my lubimy być przywiązani do jednej klasy i większość moich znajomych w tym też ja kończyliśmy grę używając maksymalnie dwóch trzech, skrojonych pod danego bossa. Mimo iż próbowałem bawić się darami, to zawsze wracałem do tych trzech sprawdzonych i szedłem do przodu, czy jest to minus? Myślę ,że nie bo dobrze jest mieć wybór mimo wszystko.
We dwoje zawsze raźniej
Szaleć i zabijać wrogów nie musimy w Code Vein sami, mamy do dyspozycji partnerów ,którzy nam w tym pomogą.
Jest to zdecydowanie jedna z tych rzeczy ,która potrafi wyróżnić tytuł spośród innych.
Partnerzy są to postacie kontrolowane przez AI ,które biegają z nami i jak sama nazwa mówi są naszymi towarzyszami i pomocą w zabijaniu oraz i leczeniu nas gdy tego potrzebujemy.
Do dyspozycji mamy kilka takich postaci, z których każda jest postacią fabularną więc tym samym mamy ich coraz więcej do dyspozycji w miarę przechodzenia gry.
Werbować możemy ich w naszej bazie głównej, po podejściu i poproszeniu ich oto. Dodatkowo możemy im dawać prezenty co z początku wydaje się bez sensowną stratą czasu jednak później dają nam oni nowe dary, bronie itd.
Jednak prawda jest taka ponad dziewięćdziesiąt procent z graczy użyje ich jako mięsa armatniego lub czegoś co na chwile zatrzyma przeciwnika byśmy sami mogli go wykończyć.
Mega miłym zaskoczeniem dla mnie było to ,że partnerem może być nasz znajomy, no właśnie możemy grać online i nawzajem sobie pomagać. Wtedy zamiast partnera AI na jego miejsce wskakuje nasz przyjaciel. Wprowadzenie tego typu trybu online co-op jest na prawdę świetne szczególnie gdy mamy znajomych na np. discordzie z którymi chcemy sobie pograć i zrelaksować się wieczorem.
A co jeśli nie mamy znajomych i nie chcemy mieć kompana AI bo nam przeszkadza? Możemy po prostu użyć zwykłego online matchmatching i grać z randomami lub zostawić naszego AI partnera w bazie i w świat iść samemu jako samotny wilk lub wilczyca, więc wilk syty a owca cała chociaż na pewno jest to zawyżenie sobie poziomu trudności.
Słowem podsumowania
Code Vein na pewno jest czymś co sprawi radość fanom soulsów, którzy na chwilę chcą spróbować czegoś innego, ale też zachęci nowych graczy do zanurzenia się w ten gatunek gier i spróbowania kolejnych tytułów.
Czy jest on pozbawiony wad? Oczywiście nie, lokacja Katedra dalej śni mi się po nocach czy też ustawienie przeciwników na wąskich mostach gdzie wiadomo ,że się spadnie.
Nowe pomysły są miły powiewem świeżości jednak czuć nie wykorzystany potencjał szczególnie przy zmianach klasy postaci, czy też kompan AI ,który mimo wszystko momentami zachowuje się tak ,że zastanawiałem się po co nam on w tej grze.
Jednak dalej twierdze ,że gra jest warta sprawdzenia, ogrania i zobaczenia tych nowych rozwiązań i ciekawie zrobionych lokacji ,które na pewno zapadną nam w pamięć.
MOJA OCENA: 7.5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz